wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 25




Obudził mnie mój narzeczony całując w czoło. Otworzyłam oczy i się przyciągnęłam.

- Witam moją narzeczoną – powiedział całując mnie.

- Witam mojego narzeczonego – powiedziałam i odwzajemniłam pocałunek. – Mój narzeczony jak to fajnie brzmi – powiedziałam wtulając się bardziej w niego.

- No fajnie, ale moja narzeczona jeszcze lepiej - powiedział, a mi się zrobiło nie dobrze. Szybko wstałam i pobiegłam do łazienki. Zaczęłam wymiotować do toalety. Nie wiedziałam czemu. Za chwilę obok mnie był Lou, który trzymał mi włosy. Gdy skończyłam już wymiotować wstałam i przepłukałam usta. Po przepłukaniu ust odwróciłam się do Louisa i się do niego przytuliłam.

- Już wszystko dobrze ? – spytał całując mnie w głowę.

- Tak. – powiedziałam i poszliśmy do naszego pokoju. Wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki wykonać poranną toaletę. Oczywiście znów wymiotowałam. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Wyszłam z łazienki i byłam strasznie głodna. W pokoju założyłam pierścionek i bransoletkę, a do łazienki poszedł mój narzeczony. Poszłam do salonu, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Po jakimś czasie przyszła do mnie Domi. Zaczęła się przyglądać moim rękom.

- O co ci chodzi ? – spytałam w końcu.

- Pierścionek – powiedziała uśmiechając się.

- No pierścionek. Zaręczynowy. – powiedziałam nadal oglądając jakiś serial, a ona się na mnie rzuciła i zaczęła przytulać.

- Czemu mi nie powiedziałaś ?! – krzyknęła.

- No toć teraz ci mówię – powiedziałam i próbowałam ją z siebie zepchnąć.

- Ale czemu dopiero teraz ?! – nadal krzyczała.

- Jesteś pierwszą osobą która się o tym dowiaduje ! – krzyknęłam i przyszedł Harry.

- Czemu na siebie krzyczycie ? – spytał.

- Weź to coś ze mnie. Błagam. – powiedziałam, a on tylko westchnął i zdjął ze mnie Domi, a ja w końcu mogłam normalnie usiąść.

- Teraz wyjaśniasz mi czemu na siebie krzyczycie – powiedział do swojej dziewczyny.

- Bo to coś nie długo zostanie panią Tomlinson – powiedziała, a do pokoju wszedł Louis.

- Stary czemu nic nie mówiłeś ? – spytał go Harry.

- Chciałem no, ale one mnie wyprzedziły – powiedział, a ja stanęłam obok niego.

- Dobra ja idę na śniadanie – powiedziałam idąc w stronę drzwi. Poszłam do bufetu gdzie siedział Niall. Zamówiłam sobie śniadanie i usiadłam naprzeciwko niego. Trochę porozmawialiśmy i przynieśli to co zamówiłam. Po jakimś czasie przyszedł Louis i usiadł obok mnie. Gdy przyszła reszta pochwalił się wszystkim, że nie długo będziemy brać ślub. Już to sobie wyobrażałam siebie stojącą w pięknej białej sukni przed ołtarzem, a obok mnie Lou w czarnym garniturze. Z moich marzeń wyrwał mnie Harry, który zaczął coś do mnie gadać. Nawet nie wiem co, ale wszyscy się śmiali. Gdy zjadłam znów zachciało mi się wymiotować. Szybko pobiegłam do toalet. Gdy płukałam usta do łazienki weszła Domi.

- Julia może pojedź z Louisem do lekarza – powiedziała, a ja patrzałam na mój brzuch.

- Wiesz, że trochę przytyłam ? – powiedziałam do przyjaciółki, podwijając bluzkę tak, żeby było widać mój brzuch.

- Muszę się z tobą zgodzić. Masz trochę bardziej okrągły brzuch – powiedziała gdy opuszczałam bluzkę. – Ale pojedziesz do tego lekarza czy nie ? – spytała mnie z poważną miną.

- No dobrze pójdę – powiedziałam wychodząc z łazienki gdzie na korytarzu stali chłopacy.

- Gdzie ty masz zamiar jechać ? – spytał też poważną miną.

- Do lekarza – powiedziałam, a on wyjął kluczyki z kieszeni.

- No to jedziemy – powiedział i wyszliśmy przed budynek. Wsiedliśmy do tego auta którym wczoraj jechaliśmy i ruszyliśmy w stronę szpitala. Jak ja nie lubiłam tego miejsca. Miałam go po prostu dość, a i tak znów musiałam tam jechać. Szybko dojechaliśmy do tego okropnego miejsca. Za szybko. Gdy Lou zaparkował wysiedliśmy z auta i weszliśmy do środka. Poszliśmy do jednego lekarza, ale nic nie wykrył. Kazał mi iść do kolejnego, więc poszliśmy. Nie było długiej kolejki. Gdy nas przyjął powiedzieliśmy co mi się dzieję, a on kazał mi położyć na kozetce. Położyłam się, podwinęłam bluzkę, a Louis złapał mnie za rękę. Doktor trochę popatrzał w monitor od USG i w końcu coś powiedział.

- Gratuluję – powiedział, a ja nie wiedziałam o co chodzi. – Jest pani w trzecim tygodniu ciąży – powiedział, a ja się zdziwiłam i to bardzo. – Proszę zobaczyć, będziecie mieć państwo dwójkę dzieci – to mnie jeszcze bardziej zdziwiło. Wyszliśmy ze szpitala, a Louis zaczął mnie całować. Oczywiście nie obyło się bez robienia zdjęć. Gdy się od siebie odsunęliśmy zaczęłam płakać. Poszliśmy do samochodu nie odpowiadając na żadne z pytań reporterów. Wróciliśmy do hotelu. Wszyscy siedzieli u Liama, Zayna i Nialla. Usiedliśmy w salonie. Wtuliłam się w Louisa i zaczęłam płakać.

- Ej, czemu ona płacze ? – spytał Zayn Louisa.

- Jest w trzecim tygodniu ciąży – powiedział szczerząc się, a oni tylko na nas dziwnie patrzeli. Ja się odsunęłam od mojego narzeczonego i wytarłam łzy.

- O co wam chodzi ? – spytałam uśmiechając się.

- Jesteś w ciąży ? – spytała zdziwiona Danielle.

- Tak. Będziemy mieć dwójkę dzieci – powiedziałam, a oni jeszcze bardziej się zdziwili, a ja pocałowałam Louisa.

- Kocham was – szepnął do mnie Lou.

- A my ciebie – powiedziałam jeszcze raz go całując, a on odwzajemnił pocałunek. Posiedzieliśmy jeszcze trochę i chłopacy musieli jechać na próbę. Oni pojechali na próbę, a ja pojechałam z dziewczynami na zakupy. Musiałam kupić jakieś nowe ciuchy, bo moje mogły być nie długo za małe. Po sklepach chodziłyśmy z cztery godziny. Lou ciągle do mnie wydzwaniał, a ja nie odbierałam. W końcu wróciłyśmy do naszego hotelu i od razu poszłam z Domi do naszego apartamentu. Lou siedział w naszym pokoju.

- Czemu nie odbierałaś ? – spytał przytulając mnie.

- Przymierzałam ciuchy – powiedziałam wtulając się w niego. Gdy się od siebie odsunęliśmy ja schowałam moje ciuchy do walizki.

- Po co ci tyle ciuchów ? – spytał mnie.

- Bo nie długo będę miała strasznie duży brzuch – powiedziałam pokazując przy tym, a on zaczął się cicho śmiać. Gdy już miałam wszystkie nowe ciuchy w walizce poszliśmy na obiad. 

-----*-----
No to mamy 25 rozdział. Jak wam się podoba ? Nie miałam na niego pomysłu, ale jak usiadłam do pisania to coś się wymyśliło : ) Mam nadzieję, że wam się podoba i pod tym rozdziałem będzie kilka komentarzy : ) 

4 komentarze:

  1. Swietny *.*
    Daj szybko następny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ekstra zajebisty ;) Życzę weny i czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. WOW!Twoje opowiadanie jest wyrąbiste dawno takiego nie czytałam...Twoje nie jest o Hazzie czy Zaynie tylko o Lou . Może dla tego mnie tak do niego ciągnie <3 Daaawno nie czytałam tak dobrego opowiadania zaczęło się tak niewinnie a teraz,dwójka małych Tomilsoniątek...Nie pomyliłam się wyrąbiste to za mało powiedziane to jest MEGA ZAJEBISTE!!!!!!!!!!!! Szybko! Wyczekuję na następny <3 :* P.S Współczuję bohaterce 2 małe Tomilsoniątka+Lou...Nie muszę mówić jak będzie wyglądał dom XD

    OdpowiedzUsuń