czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 13 Koniec tej całej katorgi



*Kilka dni później*

*Oczami Julii*

Siedzę tu już kilka dni. Nawet nie wiem ile. Tęsknią za Louisem i za resztą. Prawie ciągle płaczę. Nie tylko dla tego, że tęsknią za nimi, ale też płaczę z bólu. Już nie wiem co mam ranne, ale boli mnie wszystko. Słyszałam że znów tu idzie ten mężczyzna. Zamknęłam oczy ponieważ nie chciałam, ani widzieć co mi robi, ani nie chciałam go widzieć. Cały czas mam czymś zatknięte usta i nawet nie mogę wołać o pomoc. Otworzył drzwi do tego okropnego pomieszczenia i wszedł do niego. Podszedł do mnie i zaczął coś gadać, ale go nie słuchałam. Zaczął mnie bić, a mi ciekły łzy po policzkach. Nagle uderzyłam o coś głową i zaczęłam odpływać oraz nie wiedziałam już co się ze mną dzieje.

*Oczami Louisa*

Cały czas chodzę smutny i chce mi się płakać, ale próbuję powstrzymywać łzy. Nie wiem co się dzieję z Julką. Policja jej szuka. Teraz czekamy aż porywacz zadzwoni, wtedy będą mogli dowiedzieć się gdzie on jest. Siedziałem w salonie i czekałem, aż przyjadą rodzice Julii. Na szczęście teraz nie mamy żadnych koncertów. Chciałbym żeby już było po wszystkim i mógł bym spędzać czas z moją dziewczyną. Siedziałem tak i wlepiałem wzrok w telefon. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Liam poszedł otworzyć. Do salonu weszli rodzice Julii i jej brat z jakimś kartonem. Pogadał z Liamem o czymś i poszli na górę, a rodzice Julii poszli do Paula pogadać. On im wszystko wyjaśnił.

*5 dni później*

Rodzice Julii zatrzymali się w hotelu, ale ciągle byli u nas. Ja cały czas chodziłem smutny i nie wychodziłem z domu. Już cały świat wiedział o porwaniu. Siedziałem sobie spokojnie z chłopakami i Paulem w salonie gdy nagle zadzwonił telefon naszego menagera. On szybko odebrał i wyszedł do kuchni. Długo z kimś rozmawiał, aż w końcu skończył i przyszedł do nas szczęśliwy.

Lou: Co się stało ? – spytałem zdziwiony, bo nie wiedziałem o co mu chodzi.

P: Znaleźli Julię. Mamy do nich jechać. – powiedział, a ja szybko wstałem z kanapy i zacząłem go przytulać. Szybko wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do vana. Ruszyliśmy w stronę komisariatu. Gdy byliśmy na miejscu policjanci już na nas czekali. Ja oraz Harry wsiedliśmy do radiowozu i ruszyliśmy na sygnale. Szybko znaleźliśmy się pod jakąś opuszczoną fabryką. Wysiedliśmy z radiowozu i policjanci weszli pierwsi do budynku po jakimś czasie wyprowadzili z niego jakiegoś mężczyznę i wynieśli z tego budynku Julkę. Miała dużo ran na ciele i miała zamknięte oczy. Na szczęście za chwilę pojawiła się karetka. Gdy wnosili Julię na noszach do karetki szybko podbiegłem do jednego z sanitariuszy.

Lou: Mogę jechać ?

Sanitariusz: A kim jesteś ?

Lou: Jej chłopakiem. – powiedziałem, a on pokiwał tylko głową, że tak. Szybko wsiadłem do karetki i ruszyliśmy w stronę szpitala.

*Tydzień później*

*Oczami Julii*

Zaczęłam słyszeć. Słyszałam jak ktoś płacze. Nie wiedziałam kto to. Spróbowałam otworzyć oczy, ale mi nie wyszło. Spróbowałam jeszcze raz i znów nie wyszło. Spróbowałam jeszcze raz i udało mi się. Zobaczyłam strasznie rażące światło i przymrużyłam oczy. Zamrugałam nimi kilka razy i już było dobrze. Przekręciłam powoli głowę w prawą stronę i zobaczyłam płaczącego Louisa. Mówił coś pod nosem „Nie odchodzi” nie wiedziałam o co mu z tym chodzi.

J: Louis – powiedziałam cicho zachrypniętym głosem, a on nie zareagował.

J: Louis – powtórzyłam już trochę głośniej, a on odwrócił głowę w moją stronę i od razu na jego mordce zagościł uśmiech. Widziałam, że chciał mnie przytulić, ale nie mógł, bo byłam podłączona do różnych urządzeń. Cieszyłam się, że już koniec tej całej katorgi.

J: Louis co mi jest ? – spytałam przestraszona ponieważ bałam się tego co zrobił mi ten facet.

Lou: Masz przecięte przed ramie u lewej ręki i strzelił ci z pistoletu w brzuch, ale na szczęście nic ci nie uszkodził i udało się wyjąć kulkę. – powiedział, a ja zdjęłam z siebie kołdrę i zobaczyłam opatrunek na lewym przedramieniu oraz opatrunek na brzuchu. Zakryłam się kołdrą i chciałam wiedzieć jak wygląda moja twarz.

J: A moja twarz jak wygląda ?

Lou: Eh. . . nadal pięknie, ale masz kilka zadrapań – powiedział patrząc na mnie zrezygnowanie.

J: Ile ty tu siedzisz ? – spytałam, a on na mnie spojrzał.

Lou: Trochę – odpowiedział mi, a ja zrezygnowana oparłam głowę o poduszkę. Po jakimś czasie do Sali wszedł lekarz. Powiedział mi co się stało i że jeszcze z tydzień tu poleżę. Gdy lekarz wyszedł do mojej sali wszedł Marcin. Ja kazałam Louisowi jechać do domu i żeby dopiero jutro przyjechał z moimi ciuchami. Pogadałam trochę z moim bratem i gdy wyszedł, położyłam się wygodnie i zasnęłam. 

----- * -----

No i mamy 13 rozdział. Jak wam się podoba ?? Chciałam dedykować ten rozdział Agatce która tak nalegała, żebym dodała  ten rozdział dzisiaj. Od razu mówię, że nie dodam dziś 14. 

10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ : )

5 komentarzy:

  1. He he he, nalegałam... XD SWIETNY!!!!!!! Ile Louis tam siedział w tym szpitalu? XD Agatka... jak ja nie lubię jak na mnie tak mówią ;__; xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Super:) Ciekawe jak wiglądała jej twarz:p Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgłosiłam cię do Libster Award. Więcej dowiesz się tutaj : http://miedzy-miloscia-a-tesknota-czesc-1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. ochh *.* super ! dawaj już następny pliss < 33

    OdpowiedzUsuń
  5. aaaaaaaaaaaaaa so sweet <3 kocham to i czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń