Rozdział 13 Koniec tej całej katorgi
*Kilka dni później*
*Oczami Julii*
Siedzę tu już kilka dni. Nawet nie wiem ile. Tęsknią za Louisem i za
resztą. Prawie ciągle płaczę. Nie tylko dla tego, że tęsknią za nimi, ale też
płaczę z bólu. Już nie wiem co mam ranne, ale boli mnie wszystko. Słyszałam że
znów tu idzie ten mężczyzna. Zamknęłam oczy ponieważ nie chciałam, ani widzieć
co mi robi, ani nie chciałam go widzieć. Cały czas mam czymś zatknięte usta i
nawet nie mogę wołać o pomoc. Otworzył drzwi do tego okropnego pomieszczenia i
wszedł do niego. Podszedł do mnie i zaczął coś gadać, ale go nie słuchałam.
Zaczął mnie bić, a mi ciekły łzy po policzkach. Nagle uderzyłam o coś głową i
zaczęłam odpływać oraz nie wiedziałam już co się ze mną dzieje.
*Oczami Louisa*
Cały czas chodzę smutny i chce mi się płakać, ale próbuję powstrzymywać
łzy. Nie wiem co się dzieję z Julką. Policja jej szuka. Teraz czekamy aż
porywacz zadzwoni, wtedy będą mogli dowiedzieć się gdzie on jest. Siedziałem w
salonie i czekałem, aż przyjadą rodzice Julii. Na szczęście teraz nie mamy
żadnych koncertów. Chciałbym żeby już było po wszystkim i mógł bym spędzać czas
z moją dziewczyną. Siedziałem tak i wlepiałem wzrok w telefon. Nagle zadzwonił
dzwonek do drzwi. Liam poszedł otworzyć. Do salonu weszli rodzice Julii i jej
brat z jakimś kartonem. Pogadał z Liamem o czymś i poszli na górę, a rodzice
Julii poszli do Paula pogadać. On im wszystko wyjaśnił.
*5 dni później*
Rodzice Julii zatrzymali się w hotelu, ale ciągle byli u nas. Ja cały
czas chodziłem smutny i nie wychodziłem z domu. Już cały świat wiedział o
porwaniu. Siedziałem sobie spokojnie z chłopakami i Paulem w salonie gdy nagle
zadzwonił telefon naszego menagera. On szybko odebrał i wyszedł do kuchni.
Długo z kimś rozmawiał, aż w końcu skończył i przyszedł do nas szczęśliwy.
Lou: Co się stało ? – spytałem zdziwiony, bo nie wiedziałem o co mu
chodzi.
P: Znaleźli Julię. Mamy do nich jechać. – powiedział, a ja szybko wstałem
z kanapy i zacząłem go przytulać. Szybko wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do vana.
Ruszyliśmy w stronę komisariatu. Gdy byliśmy na miejscu policjanci już na nas
czekali. Ja oraz Harry wsiedliśmy do radiowozu i ruszyliśmy na sygnale. Szybko
znaleźliśmy się pod jakąś opuszczoną fabryką. Wysiedliśmy z radiowozu i policjanci
weszli pierwsi do budynku po jakimś czasie wyprowadzili z niego jakiegoś mężczyznę
i wynieśli z tego budynku Julkę. Miała dużo ran na ciele i miała zamknięte
oczy. Na szczęście za chwilę pojawiła się karetka. Gdy wnosili Julię na noszach
do karetki szybko podbiegłem do jednego z sanitariuszy.
Lou: Mogę jechać ?
Sanitariusz: A kim jesteś ?
Lou: Jej chłopakiem. – powiedziałem, a on pokiwał tylko głową, że tak.
Szybko wsiadłem do karetki i ruszyliśmy w stronę szpitala.
*Tydzień później*
*Oczami Julii*
Zaczęłam słyszeć. Słyszałam jak ktoś płacze. Nie wiedziałam kto to.
Spróbowałam otworzyć oczy, ale mi nie wyszło. Spróbowałam jeszcze raz i znów
nie wyszło. Spróbowałam jeszcze raz i udało mi się. Zobaczyłam strasznie rażące
światło i przymrużyłam oczy. Zamrugałam nimi kilka razy i już było dobrze.
Przekręciłam powoli głowę w prawą stronę i zobaczyłam płaczącego Louisa. Mówił
coś pod nosem „Nie odchodzi” nie wiedziałam o co mu z tym chodzi.
J: Louis – powiedziałam cicho zachrypniętym głosem, a on nie zareagował.
J: Louis – powtórzyłam już trochę głośniej, a on odwrócił głowę w moją
stronę i od razu na jego mordce zagościł uśmiech. Widziałam, że chciał mnie
przytulić, ale nie mógł, bo byłam podłączona do różnych urządzeń. Cieszyłam
się, że już koniec tej całej katorgi.
J: Louis co mi jest ? – spytałam przestraszona ponieważ bałam się tego co
zrobił mi ten facet.
Lou: Masz przecięte przed ramie u lewej ręki i strzelił ci z pistoletu w
brzuch, ale na szczęście nic ci nie uszkodził i udało się wyjąć kulkę. –
powiedział, a ja zdjęłam z siebie kołdrę i zobaczyłam opatrunek na lewym
przedramieniu oraz opatrunek na brzuchu. Zakryłam się kołdrą i chciałam
wiedzieć jak wygląda moja twarz.
J: A moja twarz jak wygląda ?
Lou: Eh. . . nadal pięknie, ale masz kilka zadrapań – powiedział patrząc
na mnie zrezygnowanie.
J: Ile ty tu siedzisz ? – spytałam, a on na mnie spojrzał.
Lou: Trochę – odpowiedział mi, a ja zrezygnowana oparłam głowę o
poduszkę. Po jakimś czasie do Sali wszedł lekarz. Powiedział mi co się stało i
że jeszcze z tydzień tu poleżę. Gdy lekarz wyszedł do mojej sali wszedł Marcin.
Ja kazałam Louisowi jechać do domu i żeby dopiero jutro przyjechał z moimi
ciuchami. Pogadałam trochę z moim bratem i gdy wyszedł, położyłam się wygodnie
i zasnęłam.
----- * -----
No i mamy 13 rozdział. Jak wam się podoba ?? Chciałam dedykować ten rozdział Agatce która tak nalegała, żebym dodała ten rozdział dzisiaj. Od razu mówię, że nie dodam dziś 14.
10 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ : )
He he he, nalegałam... XD SWIETNY!!!!!!! Ile Louis tam siedział w tym szpitalu? XD Agatka... jak ja nie lubię jak na mnie tak mówią ;__; xd
OdpowiedzUsuńSuper:) Ciekawe jak wiglądała jej twarz:p Czekam na next.
OdpowiedzUsuńZgłosiłam cię do Libster Award. Więcej dowiesz się tutaj : http://miedzy-miloscia-a-tesknota-czesc-1.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńochh *.* super ! dawaj już następny pliss < 33
OdpowiedzUsuńaaaaaaaaaaaaaa so sweet <3 kocham to i czekam na kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuń