Obudził
mnie mój narzeczony całując w czoło. Otworzyłam oczy i się przyciągnęłam.
-
Witam moją narzeczoną – powiedział całując mnie.
-
Witam mojego narzeczonego – powiedziałam i odwzajemniłam pocałunek. – Mój
narzeczony jak to fajnie brzmi – powiedziałam wtulając się bardziej w niego.
-
No fajnie, ale moja narzeczona jeszcze lepiej - powiedział, a mi się zrobiło
nie dobrze. Szybko wstałam i pobiegłam do łazienki. Zaczęłam wymiotować do
toalety. Nie wiedziałam czemu. Za chwilę obok mnie był Lou, który trzymał mi
włosy. Gdy skończyłam już wymiotować wstałam i przepłukałam usta. Po
przepłukaniu ust odwróciłam się do Louisa i się do niego przytuliłam.
-
Już wszystko dobrze ? – spytał całując mnie w głowę.
-
Tak. – powiedziałam i poszliśmy do naszego pokoju. Wzięłam ciuchy i poszłam
do łazienki wykonać poranną toaletę. Oczywiście znów wymiotowałam. Nie
wiedziałam co się ze mną dzieje. Wyszłam z łazienki i byłam strasznie głodna. W
pokoju założyłam pierścionek i bransoletkę, a do łazienki poszedł mój
narzeczony. Poszłam do salonu, usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. Po
jakimś czasie przyszła do mnie Domi. Zaczęła się przyglądać moim rękom.
-
O co ci chodzi ? – spytałam w końcu.
-
Pierścionek – powiedziała uśmiechając się.
-
No pierścionek. Zaręczynowy. – powiedziałam nadal oglądając jakiś serial, a ona
się na mnie rzuciła i zaczęła przytulać.
-
Czemu mi nie powiedziałaś ?! – krzyknęła.
-
No toć teraz ci mówię – powiedziałam i próbowałam ją z siebie zepchnąć.
-
Ale czemu dopiero teraz ?! – nadal krzyczała.
-
Jesteś pierwszą osobą która się o tym dowiaduje ! – krzyknęłam i przyszedł
Harry.
-
Czemu na siebie krzyczycie ? – spytał.
-
Weź to coś ze mnie. Błagam. – powiedziałam, a on tylko westchnął i zdjął ze
mnie Domi, a ja w końcu mogłam normalnie usiąść.
-
Teraz wyjaśniasz mi czemu na siebie krzyczycie – powiedział do swojej
dziewczyny.
-
Bo to coś nie długo zostanie panią Tomlinson – powiedziała, a do pokoju wszedł
Louis.
-
Stary czemu nic nie mówiłeś ? – spytał go Harry.
-
Chciałem no, ale one mnie wyprzedziły – powiedział, a ja stanęłam obok niego.
-
Dobra ja idę na śniadanie – powiedziałam idąc w stronę drzwi. Poszłam do bufetu
gdzie siedział Niall. Zamówiłam sobie śniadanie i usiadłam naprzeciwko niego. Trochę
porozmawialiśmy i przynieśli to co zamówiłam. Po jakimś czasie przyszedł Louis
i usiadł obok mnie. Gdy przyszła reszta pochwalił się wszystkim, że nie długo
będziemy brać ślub. Już to sobie wyobrażałam siebie stojącą w pięknej białej
sukni przed ołtarzem, a obok mnie Lou w czarnym garniturze. Z moich marzeń
wyrwał mnie Harry, który zaczął coś do mnie gadać. Nawet nie wiem co, ale
wszyscy się śmiali. Gdy zjadłam znów zachciało mi się wymiotować. Szybko
pobiegłam do toalet. Gdy płukałam usta do łazienki weszła Domi.
-
Julia może pojedź z Louisem do lekarza – powiedziała, a ja patrzałam na mój
brzuch.
-
Wiesz, że trochę przytyłam ? – powiedziałam do przyjaciółki, podwijając bluzkę
tak, żeby było widać mój brzuch.
-
Muszę się z tobą zgodzić. Masz trochę bardziej okrągły brzuch – powiedziała gdy
opuszczałam bluzkę. – Ale pojedziesz do tego lekarza czy nie ? – spytała mnie z
poważną miną.
-
No dobrze pójdę – powiedziałam wychodząc z łazienki gdzie na korytarzu stali
chłopacy.
-
Gdzie ty masz zamiar jechać ? – spytał też poważną miną.
-
Do lekarza – powiedziałam, a on wyjął kluczyki z kieszeni.
-
No to jedziemy – powiedział i wyszliśmy przed budynek. Wsiedliśmy do tego auta
którym wczoraj jechaliśmy i ruszyliśmy w stronę szpitala. Jak ja nie lubiłam
tego miejsca. Miałam go po prostu dość, a i tak znów musiałam tam jechać.
Szybko dojechaliśmy do tego okropnego miejsca. Za szybko. Gdy Lou zaparkował
wysiedliśmy z auta i weszliśmy do środka. Poszliśmy do jednego lekarza, ale nic
nie wykrył. Kazał mi iść do kolejnego, więc poszliśmy. Nie było długiej
kolejki. Gdy nas przyjął powiedzieliśmy co mi się dzieję, a on kazał mi położyć
na kozetce. Położyłam się, podwinęłam bluzkę, a Louis złapał mnie za rękę.
Doktor trochę popatrzał w monitor od USG i w końcu coś powiedział.
-
Gratuluję – powiedział, a ja nie wiedziałam o co chodzi. – Jest pani w trzecim
tygodniu ciąży – powiedział, a ja się zdziwiłam i to bardzo. – Proszę zobaczyć,
będziecie mieć państwo dwójkę dzieci – to mnie jeszcze bardziej zdziwiło. Wyszliśmy
ze szpitala, a Louis zaczął mnie całować. Oczywiście nie obyło się bez robienia
zdjęć. Gdy się od siebie odsunęliśmy zaczęłam płakać. Poszliśmy do samochodu
nie odpowiadając na żadne z pytań reporterów. Wróciliśmy do hotelu. Wszyscy
siedzieli u Liama, Zayna i Nialla. Usiedliśmy w salonie. Wtuliłam się w Louisa
i zaczęłam płakać.
-
Ej, czemu ona płacze ? – spytał Zayn Louisa.
-
Jest w trzecim tygodniu ciąży – powiedział szczerząc się, a oni tylko na nas
dziwnie patrzeli. Ja się odsunęłam od mojego narzeczonego i wytarłam łzy.
-
O co wam chodzi ? – spytałam uśmiechając się.
-
Jesteś w ciąży ? – spytała zdziwiona Danielle.
-
Tak. Będziemy mieć dwójkę dzieci – powiedziałam, a oni jeszcze bardziej się
zdziwili, a ja pocałowałam Louisa.
-
Kocham was – szepnął do mnie Lou.
-
A my ciebie – powiedziałam jeszcze raz go całując, a on odwzajemnił pocałunek. Posiedzieliśmy
jeszcze trochę i chłopacy musieli jechać na próbę. Oni pojechali na próbę, a ja
pojechałam z dziewczynami na zakupy. Musiałam kupić jakieś nowe ciuchy, bo moje
mogły być nie długo za małe. Po sklepach chodziłyśmy z cztery godziny. Lou
ciągle do mnie wydzwaniał, a ja nie odbierałam. W końcu wróciłyśmy do naszego
hotelu i od razu poszłam z Domi do naszego apartamentu. Lou siedział w naszym
pokoju.
-
Czemu nie odbierałaś ? – spytał przytulając mnie.
-
Przymierzałam ciuchy – powiedziałam wtulając się w niego. Gdy się od siebie
odsunęliśmy ja schowałam moje ciuchy do walizki.
-
Po co ci tyle ciuchów ? – spytał mnie.
-
Bo nie długo będę miała strasznie duży brzuch – powiedziałam pokazując przy
tym, a on zaczął się cicho śmiać. Gdy już miałam wszystkie nowe ciuchy w walizce
poszliśmy na obiad.
-----*-----
No to mamy 25 rozdział. Jak wam się podoba ? Nie miałam na niego pomysłu, ale jak usiadłam do pisania to coś się wymyśliło : ) Mam nadzieję, że wam się podoba i pod tym rozdziałem będzie kilka komentarzy : )
Swietny *.*
OdpowiedzUsuńDaj szybko następny!
Super ekstra zajebisty ;) Życzę weny i czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńWOW!Twoje opowiadanie jest wyrąbiste dawno takiego nie czytałam...Twoje nie jest o Hazzie czy Zaynie tylko o Lou . Może dla tego mnie tak do niego ciągnie <3 Daaawno nie czytałam tak dobrego opowiadania zaczęło się tak niewinnie a teraz,dwójka małych Tomilsoniątek...Nie pomyliłam się wyrąbiste to za mało powiedziane to jest MEGA ZAJEBISTE!!!!!!!!!!!! Szybko! Wyczekuję na następny <3 :* P.S Współczuję bohaterce 2 małe Tomilsoniątka+Lou...Nie muszę mówić jak będzie wyglądał dom XD
OdpowiedzUsuńSuper ;)
OdpowiedzUsuń