Już
tydzień temu wróciliśmy do domu. Ale dziś miałam jechać z Louisem do Doncaster
do naszych rodziców. Trochę się bałam. Miałam pierwszy raz poznać jego rodzinę.
Ale też dziś zaczął się szósty tydzień ciąży. Już było widać u mnie trochę
bardziej okrągły brzuchy. Czekałam, aż przyjdzie po mnie Lou, który się jeszcze
pakował. Ja w tym czasie sprawdziłam czy mam wszystko spakowane. Dobrze, że
sprawdziłam, bo zapomniała bym prezentu dla mojego brata. Kupiłam mu aparat,
ponieważ jego się popsuł, a rodzice nie chcieli kupić mu nowego. Ten prezent
miał być z okazji jego urodzin na których nie mogłam być bo byłam w trasie. W
końcu przyszedł po mnie Louis i mogliśmy jechać. Włożyliśmy nasze torby do
bagażnika i wsiedliśmy do auta. Gdy jechaliśmy ja patrzałam się w boczną szybę
i się do siebie nie odzywaliśmy.
-
Coś się dzieje ? – spytał mnie przerywając ciszę, a ja na niego spojrzałam.
-
Trochę się boję – powiedziałam.
-
Czego się boisz ? – spytał nadal patrząc na drogę.
-
Tego jak zareagują moi rodzice i tego spotkania z twoją rodziną – powiedziałam
nadal na niego patrząc.
-
Czemu ?
-
No bo ani ja ich nie znam, ani oni mnie, a już jestem twoją narzeczoną i jestem
w ciąży. Boje się tego jak zareagują – powiedziałam.
-
Nie bój się – powiedział kładąc rękę na moim kolanie.
*W
Doncester*
Dojechaliśmy
do Doncaster około 13.00. Najpierw pojechaliśmy do mnie. Lou zaparkował na
podjeździe i poszliśmy do środka. Najpierw zapukałam i otworzył nam Marcin. Trochę
się zdziwił gdy mnie zobaczył. On nas wpuścił do domu.
-
Witaj braciszku – powiedziałam przytulając go.
-Hej,
a ty przytyłaś czy co ? – powiedział również mnie przytulając.
-
Będziesz wujkiem – powiedziałam mu do ucha.
-
Że co ?! – krzyknął, a ja się od niego odsunęłam.
-
Są rodzice ? – spytałam go.
-
Przed chwilą pojechali do sklepu – powiedział i poszliśmy do salonu. Ja i Lou
usiedliśmy na kanapie, a Marcina na fotelu. – Jak to możliwe ? – spytał parząc
na nas, a Lou objął mnie ramieniem.
-
No normalnie – odpowiedział mu mój narzeczony, a do domu weszli rodzice.
-
Hej – powiedzieli równo, a ja się do nich uśmiechnęłam i położyłam rękę na
brzuchu. Gdy rodzice zanieśli zakupy do kuchni i zaraz przyszli do salonu
siadając na fotelach naprzeciwko nas.
-
Chciałam wam coś powiedzieć – powiedziałam ze strachem, ale musiałam im o tym
powiedzieć.
-
Mów córeczko – powiedziała mama.
-
Eh. . . no bo Louis jest moim narzeczonym. . . – powiedziałam, a tata mi
przerwał.
-
Ale my się na to nie zgadamy – powiedziała, a mi się chciało płakać. Spojrzałam
na Louisa. Wiedziałam, że jest zły na nich.
-
Co ? – powiedziałam w końcu.
-
Nie zgadzamy się na to – powiedziała tym razem mama.
-
Czemu nie mogę być z chłopakiem którego kocham ? – spytałam i byłam trochę
zdenerwowana.
-
Julia on może mieć każdą. A jak weźmiecie ślub i za jakiś tydzień on cię znów
zdradzi – powiedział tata.
-
Nie zrobię tego – wysyczał przez zęby Lou.
-
Mamy dla ciebie lepszego chłopaka – powiedziała moja mama, a ja już byłam
wściekła na nich. Trochę zabolał mnie brzuch. Podciągnęłam nagi pod brodę i
oplotłam je rękami.
-
Ej, co się dzieje ? – spytał mnie Lou przytulając do siebie.
-
Trochę boli mnie brzuch – powiedziałam.
-
Nie denerwuj się kochanie zaraz przestanie – powiedział całując mnie w
policzek. Po chwili przestało boleć i usiadłam normalnie.
-
Czy wy na serio chcecie osierocić swoje wnuki ? – spytałam rodziców, a oni
tylko na mnie dziwnie popatrzeli.
-
Jesteś w ciąży ? – spytał mnie tata.
-
Tak ona jest w ciąży – powiedział Marcin i usiadł obok mnie. Rodzice byli
zdziwieni.
-
I tak weźmiemy ten ślub czy wy tego chcecie czy nie – powiedziałam.
-
Nie ma co się kłócić z nią. I tak postawi na swoim. – powiedziała mama.
Pogadaliśmy jeszcze trochę z moimi rodzicami oraz dałam prezent mojemu bratu i
pojechaliśmy do rodziców Lou. Mój tata nadal się nie zgadzał na to, ale ja go
nie będę słuchać. Najwyżej nie przyjdzie na ślub. Na miejscu byliśmy po 10
minutach. Wzięliśmy nasze torby i weszliśmy do środka. Od razu przybiegły dwie
siostry Louisa i zaczęły go przytulać. Tylko dziwiłam się, że nie ma
bliźniaczek. W końcu i ze mną się przywitały. Zaciągnęły mnie do salonu gdzie
siedzieli rodzice mojego narzeczonego, a on poszedł zanieść torby na górę. Za
chwilę przyszedł Lou ze swoim tatą.
-
Co was tu sprowadza ? – spytała nas mama Lou gdy on usiadł obok mnie.
-
Chciałem, żebyście poznali Julkę i mamy nowiny – powiedział szczerząc się.
-
No to mówcie. – powiedział jego tata.
-
No, bo Julia jest moją narzeczoną – powiedział, a oni było widać, że się
cieszyli.
-
No może w końcu Louis wydorośleje – powiedział jego tata, a on wybuchł
śmiechem.
-
Mamy jeszcze jedną nowinę – powiedział gdy się ogarnął.
-
No jaką ? – spytała jego mama.
-
Będziecie mieć wnuków – powiedział. Oni się zdziwili, a ja zaczęłam jeździć
ręką po brzuchu.
-
Który tydzień ? – spytała mnie jego mama.
-
Szósty – odpowiedziałam bez zawahania, a Lou mnie pocałował. Reszta dnia minęła
nam w miłej atmosferze. Bardzo polubiłam rodzinę Louisa tak jak oni mnie.
-----*-----
Jak wam się podoba rozdział ? Wiem nie wyszedł mi za bardzo. Co sądzicie o tym, że jak skończę to opowiadanie to żebym zaczęła pisać następne, albo wcześniej ?? Kto by wtedy je czytał ?? Dziękuję bardzo za komentarze pod ostatnim rozdziałem i mam nadzieję, że pod tym też będzie kilka. One bardzo motywują do pisania.
Tu możecie zadawać mi pytania http://ask.fm/JulaM2000 chętnie podpowiadam : )
Tu możecie zadawać mi pytania http://ask.fm/JulaM2000 chętnie podpowiadam : )
Świetne, daj szybko nn *.*
OdpowiedzUsuńświetny rodzial nie sadzilam ze rodzice Julki sa tacy:( powinni sie cieszyc ze szczescia corki a nie ja jeszcze martwic:( ehh mam nadzieje ze niebawem sie to wszystko ulozy;)
OdpowiedzUsuńLola:)
Pisz dalej czytam
OdpowiedzUsuń